środa, 21 października 2015

Adaptacja Romea i Julii

Stwierdzenie to, postaram się udowodnić posługując się dwoma ekranizacjami dzieła Williama Szekspira „Romeo i Julia”. Skupię się na porównaniu filmu z 1968 roku, w reżyserii Franco Zefirellego, a także filmu z 1996 roku autorstwa Baza Luhrmanna. Wskaże na ich podobieństwa, postaram się wykazać, co różniło te dwie produkcje, co bardziej, a co nieco mniej powoduje, że są one rożne. Pozwolę sobie wypowiedzieć także swoje osobiste zdanie na ten temat – która adaptacja wydaje się w moim odczuciu bardziej przekonywująca, a także z perspektywy widza – interesująca. Aby jak najlepiej skupić się na analizie porównawczej dwóch filmów, będących ekranizacjami, a więc przeniesieniem na ekran kinowy dzieła literackiego, należy rozpocząć od krótkiego przypomnienia literackiego pierwowzoru, czyli dramatu Williama Szekspira. Ten genialny angielski pisarz stworzył cudowną miłosną historię – dzieje uczucia dwójki młodych ludzi – Romea i Julii, którym nie dane było radować się szczęściem wspólnych chwil, cieszyć się swoim głębokim i prawdziwym uczuciem. Nie było to możliwe, ponieważ rodzina Romea – ród Montecchich zwaśniony był z rodziną Julii – czyli rodziną Capulettich. Młodzieniec na balu maskowym spotyka piękną Julię, zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Nie wie, że jest ona córką Capulettich, dopiero później wieść ta smuci go bardzo. Postanawia jednak wyznać jej swoja miłość, udaje się pod balkon dziewczyny i w pięknych słowach to czyni. Julia nie wiedząc, kim jest ów adorator stwierdza, że kocha Romea, nawet pomimo tego, że pochodzi z wrogiej rodziny. Słysząc to młodzieniec ujawnia się, oboje w nastroju pełnym uczucia i namiętności przyrzekają sobie miłość. Julia ma jednak wątpliwości co do uczuć wybranka – on sam związany był z Rozaliną, jednak bez wzajemności. Wysyła do niego posłańca z datą i godziną ich ślubu. Ceremonii przewodniczy ojciec Laurenty. Zakonnik czuje, że ta potajemna ceremonia przybliżyć może oba żyjące w nienawiści rody do porozumienia i zgody. Sytuację komplikuje zdarzenie, jakiego aktywnym uczestnikiem był Romeo. Dochodzi do konfliktu i pojedynku pomiędzy dwójką mężczyzn – Tybaltem, który był krewnym Capulettich, oraz między Merkucjem, bliskim przyjacielem Romea. W pojedynku Merkucjo ginie od odniesionych ran. Romeo postanawia się zemścić na zabójcy przyjaciela i tym samym aktywnie uczestniczyć w sporze pomiędzy rodzinami. Zabija Tybalta w pojedynku. Karą, jaka dosięga młodego Montecchiego jest dożywotnie wygnanie z miasta. Łatwo jest sobie wyobrazić, że dla zakochanego mężczyzny jest to straszna kara. Romeo dowiedziawszy się o rozpaczy żony próbuje popełnić samobójstwo w celi ojca Laurentego. Zakonnik znajduje rozwiązanie z całej sytuacji - podpowiada mężczyźnie, że powinien on spędzić noc w pokoju Julii, aby dopełnić obowiązków małżeńskich, a następnie uciec, gdyż po ogłoszeniu małżeństwa trudniej będzie je unieważnić, a rodzice będą musieli pogodzić się z tym faktem Julia nie może pogodzić się z tym, co się stało – jej smutek próbuje zniweczyć ojciec, planując ślub z Parysem. Julia nie może tego zrobić, jest wszak już żoną Romea, nie może też wyjawić tajemnicy, że poślubiła kogoś ze znienawidzonego rodu. Radzi się ojca Laurentego, od którego otrzymuje miksturę, która sprawi, że zapadnie w sen podobny do śmierci. Zakonnik powiadamia o tym Romea, jednak list nie dochodzi do adresata. Romeo nie wie, że Julia śpi, udaje się do jej grobu, zaopatrując się w silną truciznę. Na cmentarzu napotyka niedoszłego narzeczonego ukochanej – Parysa, pojedynkuje się z nim i zabija go. Widząc ciało śpiącej (a w jego przekonaniu zmarłej Julii), składa je do grobowca, wypija truciznę i natychmiast umiera. Julia budząc się po wypiciu mikstury dowiaduje się o wszystkim od przybyłego na miejsce ojca Laurentego. Ten przekonuje ją, żeby udała się z nim do klasztoru. Julia jednak postanawia zostać przy ukochanym. Smucąc się, pragnie śmierci – we flakoniku nie ma jednak już trucizny, dziewczyna pozbawia się życia sztyletem Romea. Umiera na ciele ukochanego. Na miejsce przybywają obie zwaśnione rodziny – o wszystkim opowiada im zakonnik. Głowy rodów postanawiają zakończyć długi spór, podają sobie ręce, a na miejscu śmierci swoich ukochanych dzieci postanawiają wznieść nagrobek z figurkami ze szczerego złota. Tragedia dzieci zakończyła dopiero długi spór. Trzeba było takiego tragicznego zdarzenia, by oba rody mogły zacząć żyć w zgodzie. Utwór Szekspira to jeden z najsłynniejszych chyba literackich dzieł dotykających tematyki nieszczęśliwej miłości, dwójki kochanków, których dopiero śmierć mogła połączyć. Od wieków już „Romeo i Julia” fascynują, stając się uosobieniem pięknej, prawdziwej miłości, nie zważającej na żadne przeciwności losu. Nie jest niczym dziwnym, że X muza, czyli kino także czerpało z pierwowzoru takiej pięknej miłości dwójki młodych ludzi. Historia Romea i Julii wciąż wzrusza, porusza i powoduje zamyślenie nad pięknem miłości. Dzięki dwóm adaptacjom – z 1968 i 1996 roku możemy oglądać na dużym ekranie losy potomków Montecchich i Capulettich. Przechodząc do szczegółowego omówienia dwóch ekranizacji dramatu Williama Szekspira, warto to zaznaczyć. „Romeo i Julia” – film z 1968 roku to obraz w reżyserii włoskiego twórcy Franco Zefirellego. Jego prawdziwe nazwisko brzmi Gianfranco Corsi. Reżyser ten znany jest z m.in. z obrazu „Jezus z Nazaretu” z 1977 roku, czy innych ekranizacji dzieł Szekspira – „Poskromienia złośnicy” z 1967 roku i „Hamleta” z 1990 roku. Uznawany jest za jednego z najwybitniejszych światowych reżyserów – wielokrotnie nagradzany za scenariusze filmowe i obrazy, jakie wyreżyserował. Film „Romeo i Julia” to obraz doceniony przez krytyków, jak i środowisko filmowe. Uhonorowany został dwie najcenniejsze statuetki w świecie filmowym – Oscary w 1969 roku – jednego za najlepsze kostiumy dla Danilo Donatiego, a drugiego dla Pasqualino De Santis za zdjęcia. Film otrzymał ponadto dwie nominacje do nagród – za najlepszy film roku i dla najlepszego reżysera. Cała ekipa tworząca ten film to specjaliści w swoim fachu – oprócz reżysera scenariusz współtworzył Franco Brusati, muzykę napisał Nino Rota. Jako główni bohaterowie obsadzona została dwójka młodziutkich aktorów - Leonard Whiting jako Romeo i Olivia Hussey jako Julia. Filmowy Romeo miał 17 lat, a odtwórczyni roli Julii zaledwie 15. Widać już wyraźnie, że Zefirelli wiernie odtworzył postaci dwójki zakochanych – młodzi aktorzy, jak u Szekspira stworzyli obrazy młodych, nieszczęśliwie zakochanych. Rola Julii przyniosła aktorce nagrodę Złotego Globu za rolę kobiecą za 1969 rok. Ciekawostką jest to, że by obsadzić tak młodą aktorkę w roli Julii, twórcy musieli starać się uzyskać specjalne zezwolenia – aktorka w jednej ze scen występuje nago. Drugą ciekawostką jest zamysł reżysera do obsadzenia w roli Romea Paula McCartneya, członka The Beatles. Film Franco Zefirellego to ponad dwugodzinna, wierna oryginałowi ekranizacja szekspirowskiego dramatu. Zdjęcia do niego kręcono w plenerach Toskanii - we Florencji, Pienzie, Gubio oraz w Pałacu Borghese pod Rzymem. Wymienienie przeze mnie twórców zarówno muzyki, jak i kostiumów nie było przypadkowe. Towarzysząca przebiegowi zdarzeń muzyka jest stylizowana na ówczesne czasy, wprowadza widza w nastrój renesansowej Werony, jej melodyjność wzbudza przekonanie o przeniesieniu się w czasy, w których żyli, kochali się i zakończyli swe życia Romeo i Julia. Kostiumy, czyli stroje bohaterów są odwzorowaniem mody z tamtych, odległych lat, nie widać wcale tego, że jest to ekranizacja utworu, którego akcja rozgrywa się kilka wieków wcześniej. Dopasowanie strojów z epoki, umiejscowienie akcji wśród malowniczych krajobrazów, muzyka współgrająca z obrazem, to kilka elementów, które w pierwszej kolejności mówią o wyjątkowości tego filmu, o wiernym przeniesieniu na ekran dramatu najwybitniejszego z dramatopisarzy. Gra aktorska, także ze względu na obsadzenie w rolach Romea i Julii młodziutkich aktorów to kolejny plus dla tego filmu – dla widza wierne odtworzenie świata przedstawionego w utworze to zasadnicza sprawa. Film wiernie oddaje historię stworzoną przez Szekspira – jest i bal maskowy i potajemny ślub, wzruszająca scena śmierci obojga kochanków, czy nastrój miłości bijący z ich dialogów i aura ogromnego uczucia, jaka towarzyszy ich dialogom, gestom i wspólnym scenom w filmie. Z obrazu bije właśnie to, co jest kwintesencją dramatu Szekspira – wielka miłość objawiająca się na każdym kroku, cierpienia młodziutkich ludzi, którym nie dane jest się kochać i cieszyć się sobą, czy tragiczny, naprawdę bolesny i wzbudzający autentyczne uczucie cierpienia finał ich życia i miłości. Romeo i Julia w filmie Zefirellego to autentycznie zakochane postacie, choć wchodzące dopiero w dorosłość, tak dojrzale przeżywające miłość, tak przekonywująco odnajdujący się w mało kolorowym świecie, pełnym cierpień, kłótni i przeciwności losu. Dla mnie takie podejście do ekranizacji szekspirowskiego dzieła jest kluczowe. A takim wiernym odwzorowaniem czystej i pięknej miłości, przy pomocy wszelkich filmowych zabiegów, posłużył się ten włoski reżyser. Wszystko w tym filmie współgra – wszystko jest jedną całością – obraz, dźwięk, postaci, nastrój, w zestawieniu z kreacją młodzieńczej, aczkolwiek dojrzałej miłości, powoduje to, że obraz Franco Zefirellego uznaję jako jeden z najpiękniejszych filmów o miłości w historii kina. A na pewno jest uzupełnieniem lektury dramatu Szekspira.

Problem adaptacji lektur szkolnych

Książka przez wiele wieków była jedynym sposobem na komunikację autora z szerszym gronem odbiorców. Ludzie uważali ją za coś niezwykle atrakcyjnego, gdyż pozwalała rozwinąć wyobraźnię, przeżyć cos co w normalnych warunkach byłoby niemożliwe. Wcielić się w słynna postać, zwiedzić odległe miejsca, zakosztować niezwykłych przygód, zobaczyć co to być zakochanym i wiele innych wspaniałych rzeczy. Uległo to jednak zmianie pod koniec XIX wieku wraz z wynalezieniem kina przez braci Lumière. Nowy sposób komunikacji z odbiorcą w błyskawicznym czasie zdobył ogromną popularność, powodując że książka została odsunięta w cień. Stało się tak dlatego, iż film jest rodzajem sztuki łatwiejszym w odbiorze, bowiem praktycznie cały wysiłek uczestnika polega na oglądaniu ruchomych obrazów. Mimo spadku zainteresowania książkami wśród zwykłych ludzi, stały się one inspiracją dla twórców filmowych. Zaczęli oni masowo przenosić je na duży ekran tworząc tym samym ich adaptacje. Przekształcenie dzieła pisanego w film jest w każdym wypadku twórcze, a nie mechaniczne, gdyż wymaga napisania scenariusza filmowego. Autor scenariusza jest też swego rodzaju artystą, a więc pisząc go daje upust swej inwencji literackiej. Tworząc własną interpretacje tego dzieła, decyduje, które postacie, wątki i motywy opisane w pierwowzorze powinny znaleźć się w filmie, a które można pominąć. W niektórych przypadkach scenariusz filmu, może znacznie się różnić od swego literackiego oryginału, a nawet zmieniać jego wymowę moralną czy filozoficzną. Tym samym sposób przedstawienia utworu w filmie może poważnie różnić się od poglądów pisarza. Wszystko to powoduje, iż możemy zadać sobie pytanie, czy w istocie film jest dobrym środkiem przekazu ? Na pewno znacznie innym lecz niekoniecznie lepszym od ksiązki. Widać to zwłaszcza gdy dochodzi do konfrontacji filmu z jego pierwowzorem. Pozwolę sobie w tym momencie postawić tezę, iż z powodów wymienionych przed chwilą, adaptacja filmowa nie odzwierciedla w pełni dzieła literackiego.

„Początek” Andrzeja Szczypiorskiego - omówienie lektury

Wśród głównych bohaterów powieści Szczypiorskiego wyróżnia się rodzina Fichtelbaumów - doświadczenia wojenne każdego z jej członków są odmienne. Adwokat Fichtelbaum wraz z córeczką Joasią trafia do getta. Tuż przed jego likwidacją udaje mu się dodzwonić do dawnego znajomego i kolegi z palestry, sędziego Romnickiego. Fichtelbaum prosi go, by pomógł mu ocalić małą Joasię. Dzięki przedwojennemu bandycie Suchowiakowi, Joasia zostaje wyprowadzona z getta i trafia najpierw do mieszkania Kryńskich, a potem do sierocińca siostry Weroniki tam otrzymuje nowe imię i nazwisko: Marysia Wiewióra. Adwokat Fichtelbaum ginie w getcie, tuż przed śmiercią ma osobliwą wizję - wydaje mu się, że jego ojciec trzyma go za rękę. Joasia-Marysia protestuje przeciwko siłą narzuconej jej polskości po wojnie emigruje do Izraela, gdzie zatrzymuje jednak swoje „polskie” nazwisko w brzmieniu Miriam Wewer. Jej brat Henryk, to postać „syna marnotrawnego” - ucieka przed gettem, mieszka na strychu domu zegarmistrza, gdzie umieścił go Paweł Kryński. Po pewnym czasie jest już zmęczony ukrywaniem się i strachem. Postanawia wrócić do getta i walczyć w powstaniu. Chce zginąć jako wolny człowiek, honorową śmiercią. Dla Pawła odejście Henia to właśnie ten „początek”, o którym mówi tytuł powieści. Dla młodego człowieka rozpoczyna się nowe, dorosłe życie, pełne cierpienia i konieczności dokonywania wyborów. Żydówką jest także „piękna pani Seideman”, czyli skryta miłość Pawła, pani Irma. Dzięki pomocy Kryńskiego oraz „łańcuszkowi ludzi dobrej woli”, którzy bezinteresownie pomagają nieznanej kobiecie, udaje się jej wyjść cało z alei Szucha, gdzie trafiła zdemaskowana przez szmalcownika. Pani Irma, która tylko cudem uniknęła śmierci, obiecuje sobie, że nigdy już nie przekroczy progu gmachu, gdzie ją więziono. Staje się jednak inaczej - po wojnie jest długoletnią pracownicą ministerstw mieszczącego się w tym budynku. Pani Seideman opuszcza Polskę w 1968 - wielu Żydów zostało wówczas zmuszonych przez władze komunistyczne do emigracji. Gdy Paweł spotyka ją po latach w Paryżu, pani Irma jest pełna goryczy i nie szczędzi cierpkich uwag krajowi, z którego ją wygnano. Powieść Szczypiorskiego to szerokie spojrzenie na polskich Żydów i jednocześnie gorzka refleksja - Holokaust niczego ludzi nie nauczył, w roku 1968 znowu wybuchły antysemickie prześladowania.